Strona Główna
Forum Wolnego Stowarzyszenia Windsurfingowego

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: mick
9 Kwiecień 2015, 22:53
Kirgistan cz1
Autor Wiadomość
hajer 

Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 57
Skąd: katowice
Wysłany: 1 Październik 2014, 12:18   Kirgistan cz1

JADYMY Od trzech lat jak tylko zaplanuj? wypraw? wiosn? l?duj? w szpitalu na oddziele p?ucnym i tym razem taka sama sytuacja. Miesi?c kroplówek lekarstw zamieni?a mnie w p?kat? ?ab? z wielkim brzuchem, ale co tam gdy trafi?em do szpitala nie mog?em wej?? na pierwszy stopie?, po wyj?ciu z szpitala na pierwsze pi?tro mojego bloku biegiem. Tu serdecznie dzi?kuj? lekarzom piel?gniarkom z szpitala Katowickiego na ul Raciborskiej.

Bilet Aeroflotu w kieszeni jeszcze kilka wizyt w „Dobrym sklepie rowerowym” u mojego przyjaciela Kosowskiego z Imielinia, jak zwykle porady i pomoc w sprawach rowerowych.



Warszawa wita nie tylko mnie ale i pastowanego prezydenta z przyjaznego kraju do którego ?eby wjecha? trzeba zap?aci? du?e pieni?dze bez pewno?ci czy cie wpuszcz?, ale to tak na marginesie, przyja?nie kosztuj?.

Twierdza lotnisko to jedna panika, na p?ycie kilka samolotów prezydenckich z bratniego kraju, no wiadomo nie naszych bo takowych u nas niet. Baga? dwadzie?cia trzy kilo i tyle samo sprz?tu sportowego czyli mojej „MATYLDY” tak ma na imi? mój rower.

Okazuje si? ?e Matylda przyty?a jak to na wiosn? damy tyj?, i ma za du?o pi??dziesi?t deko, próbuje t?umaczy? ?e baga? g?ówny ma tylko dwadzie?cia jeden kilo wi?c razem jest ok.

Zapomnij urz?dnik odpowiedzialny za kilogramy nie zgodzi? si? wi?c z Matyldy zdj??em siode?ko i przepakowa?em do g?ównego baga?u tym sprawi?em urz?dnikowi rado??, bo mnie pogoni? po lotnisku. Jeszcze odprawa i Matylda znika za drzwiami to jej pierwsza podró? samolotem, zapakowana w torb? podró?n?, ko?a osobno, wszystko zabezpieczone przy najmniej tak mi si? wydaje, uf mam kilka chwil dla siebie.



Odprawa biletowa, wizyta w sklepie bezc?owym po z?ocisty trunek. Samolot ko?uje obok tych z zaprzyja?nionego kraju ochrona, biega po p?ycie no bo przyjació? trzeba chroni?. Tym bardziej jak zacz?li wprowadza? system demokratyczny w Afganistanie wraz z naszymi wojakami to demokracja w krajach muzu?ma?skich rozkwita.

Kanapka w samolocie i kawa i ju? Moskwa. By?em tu kilka lat wcze?niej na starym Szeremietiewo i tu szok „szk?o, metal, plastik, nowoczesna konstrukcja wsz?dzie b?ysk. Kawiarenki, bary, sklepy, ogl?dam za szyby bo ceny zupe?nie nie z mojej bajki wi?c browar z polskiej puszki i podziwiam uroki lotniska. Ogrom budowli czasami przyt?acza.Kilku kolorowych robi sobie zdj?cia pod plakatem Moskwa i zapraszaj? mnie jako maskotk? bo oni kolorowi i brakuje im kontrastu, okazuje si? ?e to Kuba?czycy. Pi?kne kobiety wi?c ulegam czarowi kobiecych wdzi?ków. Oddano dla tych co czekaj? na kolejny lot ogromn? przestrze? gdzie mo?na si? po?o?y? i odpocz??, dzieciarnia baraszkuje mi?dzy ?pi?cymi, ot taka poczekalnia na le??co. Klimatyzacja dzia?a tylko w cz??ci nowego dworca na starym jak w piecu ludzie poc? si? i nie ma czym oddycha? ale z starego terminalu lataj? do by?ych republik.




Ju? w samolocie, miejsce przy oknie, samolot zapuszcza silniki, ma startowa? a tu wpada na p?yt? samochód i kiwaj?, w ostatniej chwili dowie?li moj? Matyld?, i rzucaj? na ta?m? jak worek kartofli, Jak tak mo?na traktowa? dam?? ale oni nie wiedz? ?e to Matylda i tylko pomy?la?em w jakim stanie b?dzie w Biszkeku.

Pi?? godzin lotu wi?c po smacznej rybie i ciastku zasypiam.

Lotnisko w Biszkek przypomina lotnisko w Katowicach za komuny, kilka pyta? i piecz?tka wjazdowa. Matylda czeka ju? na mnie, torba w któr? by?a zapakowana rozpruta tak ?e r?ka wchodzi do ?rodka, kto? sprawdza? zawarto??.

Szykuje Matyld? do drogi i nic z tego, uszkodzony wodzik podtrzymuj?cy przerzutki. Sk?adam ten ca?y majdan i wychodz? z lotniska, szale?stwo bior? mój baga? ka?dy w inn? stron?, normalnie jak na kraje Azjatyckie k?óc? si? o mnie i ka?dy chce mnie zawie?? prawie za darmo.

Przeczeka?em pierwszy atak, pilnuj?c by baga?e same nie odjecha?y w kierunku miasta. Propozycje zaczynaj? si? od 20 euro. w ko?cu za mnie i za Matyld? dziesi??, ok jedziemy. Zapakowa?em baga? i ruszamy za lotniskiem taxi zatrzymuje si? i przerzucaj? mnie do samochodu nie oznakowanego, panowie rozliczaj? si? mi?dzy sob? mówi?c mi bym si? nie martwi?. Do jakiego hotelu zapyta? kierowca no tak tego nie wiem wi?c mówi? ?e do najta?szego.


O Kirgistanie wiem tylko tyle, ?e ponad po?owa kraju le?y po wy?ej 2500 m n,p,m a jedna trzecia ponad 3000 m, najwy?szy szczyt to Pik Pobiedy 7439m a jednym z moich celów to Pik Lenina 7134. Taxi mknie po szerokiej ulicy za oknem przedniej szyby cudowne widoki wschodz?cego s?o?ca na tle gór, taka magia na dzie? dobry. Hotelik Namad na przeciwko starego dworca autobusowego. W ?rodku jedna jurta i miejsce na namiot, baraki w których jest dwana?cie miejsc do spania.

Ja tylko paszport w d?o? i bieg do ambasady Kazachstanu po wiz? i po nieszcz?sny wodzik dla Matyldy. W ambasadzie nic nie za?atwi?em bo maj? ?wi?to, na szcz??cie jeden dzie?. Wodzika nie kupi?em bo nie by?o wi?c zmartwiony wracam do norki. W?a?cicielka norki mówi mi bym zabra? uszkodzon? cz??? i tu obok jest kowal kuje konie mo?e on ci takow? cz??? wykuje. Kowal podkuwa? faktycznie konia, pokazuje mu uszkodzon? cz???, ko? pozostaje w pozycji noga wyci?gni?ta i na wyci?gu tak by nie móg? si? rusza?. Kowal wyj?? kawa? metalu i po pó? godz cz??? zamienna prawie idealna jeszcze wywierci? odpowiednie otwory i gotowe idealne pasuje. Ile za us?ug? -piwo s?ysz? w odpowiedzi kupi?em dwie litrowe butelki. Kowal zadowolony ?e móg? Polakowi pomóc, na odchodne zapyta? czy Janek z czterech pancernych ?yje? co mnie rozbawi?o, ?yje, ?yje odpowiadam, pozdrów go bo lubi? go. I tu pozdrawiam Pana Gajosa.

Kolejny dzie? to jazda do ambasady Kazachstanu, ruszam marsz rutk? nie jedn? a kilkoma, zaj??o mi to kilka godzin bo poniedzia?ek i stolica ruszy?a do pracy. Korki i jeszcze upa? przekracza 35 stopni, najcz??ciej to samochody volkswagen sprinter co najmniej dwadzie?cia s?u?y?y Niemcom teraz kolejne dwadzie?cia Kirgizom.

Na ka?de skinienie zatrzymuje si? koszt 10 sumów, za 1 euro to 72 wi?c jak szale? to szale?. Wpadaj? ludzie z ulicy i spocone pachy pod nos wi?c barwa zapachów w ca?ej palecie, prawdopodobnie ja nie lepiej daj? bo krzywi? nosem.

Ambasada na ko?cu miasta jest ju? kilku petentów w kolejce. Koszt wizy to trzydzie?ci dolarów p?aconych w banku na drugim ko?cu miasta, ale mam szcz??cie odmówili wizy Ukrai?cowi i ja odkupi?em jego wp?at?, ale i tak czas oczekiwania sze?? dni, ja pierd…..? sze?? dni ale nic nie zrobisz, nauczka wszystkie wizy nale?y za?atwia? w kraju.

Biszkek stolica Kirgistanu wed?ug oficjalnych danych to ponad milionowa metropolia ale sami dok?adnie nie wiedz? ilu ich jest w tym mie?cie. Miasto to istnia?o kilka tysi?cy lat i by?o wa?nym punktem na mapie jedwabnego szlaku a? do czasów Czyngis Chana który miasto spali? doszcz?tnie a ludno?? w ramach radosnej twórczo?ci wyr?n??. Kolejny raz odrodzi?o si? w 1825 roku i tak kulaj? si? do dnia dzisiejszego. Jedynie co wiem wi?cej to to ?e urodzi? si? Micha? Frunze dzia?acz komuszy, ale mieszka?cy miasta s? z niego dumni wi?c ma wi?cej pomników ni? Lenin. Zreszt? w tym mie?cie nie brakuje pomników wdzi?czno?ci, rewolucjonistów i ró?nych obdydo?ków znanych i mniej znanych. Spaceruj?c po mie?cie nie ma szans by ich nie zauwa?y?, ja posiedzia?em na ?aweczce z Marksem i Engelsem ale niczego si? od nich nie dowiedzia?em. W sumie paskudne miasto tylko pita? jak najdalej. Obok mojej norki knajpka z daniem konina w warzywach, genialne danie zajada?em si? kilka razy.

Wieczorem zm?czony mam zasypia? gdy s?ysz? s?ynne polskie s?owo K,,,,a wi?c od razu gacie na ty?ek i witam rodaka. Jak ju? spotkali?my si? w tak pi?knych okoliczno?ciach to dawaj idziemy na piwo s?ysz?, nie mam ochoty bo ich piwo da si? pi? jak jest lodowate a tak to lura. Ok sklepik i po browarku w plastikowych butelkach litr na twarz mniejszych nie ma.

Zachodzi s?oneczko i szczytu gór A?a – Tau znane w Polsce jako góry Kirgiskie które wybijaj? si? po wy?ej 4500 m.

S?oneczko zachodzi i maluje góry w czerwonych barwach w ka?dym odcieniu czerwieni. M?ody – no bo m?odszy ma w planie buszowa? kilka tygodni, wi?c odkr?camy plastiki i stukamy si? na zdrowie, nie mam ochoty siedzie? na murku ale namawia mnie zobacz jakie widoki siadaj pogadamy i podziwiamy te cuda natury.

Jeden ?yczek i co? suka mnie w rami? ogl?dam si? a tu lufa ka?asznikowa skierowana w moja stron?, z jednej i z drugiej strony ka?achy wiec odk?adam piwo i wyci?gam r?ce do góry – czekam a? powiedz?” hende ho” ale nic takiego nie nast?pi?o, tylko po rosyjsku ?e mamy si? zbiera? do samochodu który nie opodal czeka na nas. Jedziemy z kilkana?cie kilometrów na komend? policji. M?ody dawaj wypijmy do ko?ca bo jeszcze to towarzystwo nam wypije i z gwinta wypili?my zawarto?? butelki. Przed Komed? butelki wyrzucamy.

Wprowadzaj? nas do pokoju przes?ucha?, postawiono stra?nika z ka?achem wycelowanym w nasza stron?, z min? tak? ?e najch?tniej zastrzeli? by nas by mie? spokój. Oficer dy?urny ka?e wy?o?y? na stó? zawarto?? kieszeni, u mnie z dwie stówki sumów guma do ?ucia, m?ody wyci?ga portfel dokumenty i tu od razu do mnie pytanie gdzie paszport, nie mam odpowiadam zgodnie z prawd?, ooooo to masz problem -us?ysza?em d?ugo t?umaczy?em si? z tego ?e nie mam paszport w wizowaniu. Pokaza? r?ce ods?oni? nogi, buntuje si? bo po co im moje r?ce i nogi i tu od razu wyja?niono ?e ogl?daj? czy nie jeste?my ?punami.

Winny czy nie winny zadaje mi pytanie oficer, m?ody nie zna rosyjskiego wi?c mówi? za nas dwóch – nie wiem czy winny bo nie wiem dlaczego nas zgarn?li z murka, a za picie piwa w kraju muzu?ma?skim i to jeszcze na ulicy.

Zaskoczony jestem, bo pijanych na p?czki szwendaj?cych si? po ulicach, a i co drugi kierowca zapruty co im nie przeszkadza wsiada? za kierownice. Z prawej strony cele aresztu s? po skosie wi?c wida? jakie? zapijaczone g?by krzycz? po Rosyjsku dawa? go do mojej celi wydupczymy go, odwracam si? z pytaniem czy mnie wydupcz?, nie ciebie ty stara dupa jeste? tego m?odego i tu przynajmniej korzy?ci wynikaj?ce z wieku ju? mnie nie pragn?. Co oni krzycz? zapyta? mój znajomy -no chc? ci? do celi i wykochaj? cie na ca?ego, na co on za?ama? r?ce i mówi „bo?e ja nigdy nie mia?em stosunku z m??czyzn?”, no to masz wielkie szanse odpowiadam. I tu przypomnia?a mi si? moja historia „przyjecha?em z jednych moich wypraw, k?opoty z ?o??dkiem w ko?cu wys?ali mnie na badania, posadzili na fotel i z kamer? maj? wej?? od ty?u, dwie m?ode piel?gniarki szykuj? mnie do zabiegu a ja z p?aczliwym g?osem „dziewczyny róbcie to delikatnie bo to mój pierwszy raz „tylko parskn??y ?miechem i zrobi?y to bardzo delikatnie, a tu nie zanosi si? na delikatno??.

Otworzono cele i ju? nas prowadz? a ja od razu „Ch?opaki to ja w waszym zakonie pracowa?em a wy mnie w ciur mu” oficer zdziwiony od razu zapyta? to ty milicjant, tak na emeryturze bez zastanowienia odpowiadam. A legitymacj? masz, pewnie ?e tak w hoteliku. Po chwilce wpada kolejny oficer i po cichutku pyta: a pieni?dze jakie? dasz -pewnie ?e tak a ile chcesz -no tak od duszy odpowiada, o to problem bo u mnie duszy niet, co ty pi?dzisz u wszystkich dusza jest nawet u komunistów. Co robi? robimy sk?adk?, m?ody wyci?ga siedemdziesi?t sumów i pyta czy starczy, chowaj te drobne jak nie chcesz by? kochankiem kolesia z celi a i mnie mo?e przyda ?y? si? wi?zienna mi?o??. Sk?adamy si? po dwie?cie od ?ebka, podaj? oficerowi kas? a on na to by nie w tym miejscu bo kamery im zainstalowali. Oddano nam nasze skarby z kieszeni i ju? na luzie prowadz? do samochodu.

Oficer liczy pieni?dze i odwraca si? do mnie mówi?c oj dusza u ciebie male?ka oj male?ka

CDN

[ Dodano: 1 Pa?dziernik 2014, 13:20 ]
Mam nadziej? ?e b?dziecie si? dobrze bawi? ,bo wyprawa barwna by?a

[ Dodano: 1 Pa?dziernik 2014, 16:19 ]
Ciesz? si? ?e na tym forum nie ma cenzury ,no autocenzura bo nie o wszystkim napisz?

[ Dodano: 2 Pa?dziernik 2014, 18:09 ]
Jadymy

[ Dodano: 6 Pa?dziernik 2014, 18:28 ]
Ciesze si? ?e czytacie ,co prawda walcz? z kolejna ksi??k? ale o was nie zapominam HAJER

[ Dodano: 8 Pa?dziernik 2014, 09:40 ]
ADYMY No dusza ma?a bo emerycka, ?miej? si? w g?os czym wprowadzi?em milicjantów w dobry nastrój. A w policji to gdzie s?ysz? pytanie, drogówka – a to ty bogaty pieni?dze same do r?ki wpadaj?, odpowiadam ?e u nas nie bior? pieni?dzy do r?ki, nic z tego nie rozumiej? – policjant i nie bierze kasy to chore s?ysz? w odpowiedzi.

Nie szwenda? si? po nocy bo w nocy tylko ku.wy i z?odzieje po mie?cie si? snuj?, tak na marginesie o legitymacj? milicyjn? nie pytaj?.

Szybkie dobranoc z mojej strony do spotkanego Polaka – on wyci?ga maszyneri? i stuka w klawiatur?. Rano kawa i pytam go czy nie ma ochoty wybra? si? ze mn? do parku narodowego A?a Arcza. Wiesz poczyta?em o tobie i lepiej b?dzie dla mnie jak pojad? zaraz z rana dalej, w pierwszy dzie? o ma?y w?os a zosta? bym zamkni?ty -zgwa?cony. Jak na jeden dzie? z Hajerem starczy przygód, a z drugiej strony ciekaw jestem co jeszcze by nas razem spotka?o. U?cisk d?oni i zostaj? sam na sam z Matyld?. Nie tak do ko?ca sam bo w norce Namads jest kilka osób czekaj?cych jak ja na wizy. Jaki? helmut który rano rozpoczyna ?wiczenia bokserskie w monecie kiedy m?ode pensjonariuszki wychodz? z namiotów udaj?c si? do toalety lub kuchni. Wci?ga wielki brzuch i k?tem oka patrzy czy go podziwiaj? za tatua?e i pokaz si?y, helmut jest z by?ej DDR. Australijczycy, RPA i mieszanka obie?y?wiatów. To magiczne miejsca gdzie wszyscy dla siebie s? uprzejmi i w takiej norce dowiesz si? gdzie co i za ile. Pierwsze dwa dni ?pi? w salce, ale upa?y pogoni?y mnie do namiotu.

Na jednej z prycz dziwny kole? k?óci si? z wszystkimi o wszystko, a gdy czu? by?o zapach „marysi” dostawa? sza?u i straszy? policj?. To obywatel USA – kiedy? mieszkaniec Warszawy wyemigrowa? w ’68 z rodzin?, mówi? ze mn? po Polsku ale gdy us?ysza? niemiecki dostawa? sza?u. W stanach jest taksówkarzem a tu na wakacjach na trzy miesi?ce przyjecha? bo tanio i weso?o.

Zakupy butli gazowej nie jest problemem bo dostaj? namiar na jedyny sklep w ca?ej stolicy. ?atwo trafi? bo doko?a rozlokowali si? sprzedawcy akcesoriów ze sprz?tem rybackim nie daleko pa?acu prezydenckiego.

Matylda uzbrojona w baga?niki wa?y 23kg do tego 27 kg baga?u namiot butle i klamory potrzebne dla prze?ycia na kempingu ale mam z sob? buty do wspinaczki. Zapakowany jak tabor cyga?ski ruszam Ala Arha


Pod gór? ca?y czas a? do granic miasta. To pierwsze kilometry, pot zalewa mi oczy i zapach szpitalnej chemii, jest z 40 stopni. Rano pobliskie szczyty zach?ca?y by je odwiedzi? za rogatkami miasta. Chmury zas?oni?y góry i tylko pomruk z oddali zbli?aj?cej si? burzy ka?e mi naciska? na peda?y.

Kapie wi?c szukam miejsca na rozbicie namiotu, wsz?dzie stromo i rw?ca rzeka Ala Archa. Mam na liczniku dopiero 22 km ale nie ma wyj?cia stawiam namiot obok ludzi skupionych przy ognisku.

Asmow Isman Alier – jestem w?a?cicielem prz?dzalni a to moi pracownicy, kilka razy w roku jedziemy na piknik, ja za wszystko p?ac?, jest wino wódka i muzyka na instrumencie o trzech strunach, a utwory wyciskaj? ?zy u kobiet. Wi?kszo?? produkcji sprzedaje w Moskwie, mam d?ugoletnie umowy wi?c dbam o moich pracowników jeste?my jak jedna rodzina.
Koce zastawione mi?sem chlebem, ale wszyscy czekaj? na danie g?ówne czyli baranina z rusztu. Deszcz rozpoczyna taniec po moim namiocie,a zas?onka przeciws?oneczna przecieka wi?c wszyscy uciekaj? do samochodów ja do namiotu a ze m? Isman. Urodzi?o mi si? dziecko a raczej Allach m i je podarowa?, cieszy si? jak dziecko, ma 57 lat i biznes mu dobrze idzie. Delikatnie pytam o ?on?. U?miechn? ? si? mówi?c, ?e ma osiemna?cie lat mia?em kilka pyta?,ale ugryz?em si? w j?zyk. Po?egna? si?, zostawiaj? butelk? ja?ka w?drowniczka. Ulewa szala?a z dwie godziny i jak szybko przysz?a tak i s?oneczko wróci?o na niebosk?on. Zostaj? na noc postanowi?em, ale od razu zjawia si? kolejna ekipa. To od nich dowiaduje si?,?e najwi?ksz? atrakcj? tego miejsca jest niesamowity kanion. Pomagaj? mi opró?ni? jasia i o szóstej rano stan??em u wrót zapowiednika. Cisza nikogo nie mam tylko cennik wystawiony ?e od osoby 80 sumów, omijam szlaban i dalej rado?nie peda?uj?. Kolejny szlaban i hotelik z czerwonym dachem. Pytam o miejsce na namiot w odpowiedzi gdzie chcesz tam stawiaj, jeszcze z trzy kilometry asfaltowej ?cie?ki kilka miejsc z ?awkami i pi?kny widok na rw?c? rzek?

Park Narodowy ustanowiono w 1976 r obszar obejmuje 120 ty? hektarów. Nazwa parku to wielobarwny ja?owiec. Ja?owiec jest niezwykle wa?nym drzewem. Dymu z tego drzewa u?ywa si? do odstraszania z?ych mocy, nie buduje si? domu w pobli?u ja?owca bo wyssie ca?a energi? ludzk? przebywaj?cych w pobli?u. Ja znalaz?em ca?y zagajnik ja?owca i to miejsce dla mnie w sam raz niech wysysa ale t? z?? energi? której czasami mam nadmiar.

Miejsce cudowne miedzy dwoma rzeczkami Adygene i Ak – Sai. Obok mnie na zboczach rosn? sosny, brzozy i cudowne ??ki zielone z wyspami pokrytymi kwiatami alpejskimi. Ot raj dla Hajera.

Zostawiam namiot i Matyld?, z tym ?e Matyld? zapinam do drzewa a „lacie ” stawiam tab by by?o z?udzenie i? kto? w namiocie jest. Mijam kilka bia?ych jurt i tu zapraszaj? mnie na kumys. Pij? pierwszy raz ten zacny trunek i od tego momentu ?adnego piwa kumys o smaku kwa?nego mleka. Ca?y dzie? zesz?o mi w?drowa? przez zielon? dolin?, podziwiam biel?ce si? szczyty okolicznych gór, kilku mija mnie z nartami. Ci szale?cy wspinaj? si? kilka dni by zjecha? na nartach w kilkana?cie minut, ale bez takich ludzi ?wiat by?by ubogi. Miejsce czerpania mineralnej wody – to zwyk?a rura pod??czona wysoko w górach do ?róde?ka. Podje?d?a ci??arówka nape?nia i kolejna w kolejce. Wod? wo?? do stolicy tam dodaje si? b?belków i do sanatorów sklepów. Mie? takie ?róde?ko u nas na w?asno?? pieni?dze same p?yn? tym bardziej ?e woda rewelacja. Czasami mijam drzewa obwi?zanymi tysi?cami chusteczek – to symbol mi?o?ci tak jak w Europie k?ódki na mostach to tu chusteczki na drzewach. Ile z tych mi?o?ci wytrwa?o a ile wytar?o nosy i dawaj szukaj? dalej. Szum rzek strumyków, co ró? dywany kwiatów w ró?nych kolorach, rzucam si? czasami w ten pachn?cy raj i wdycham cudowny zapach alpejskich kwiatów i tylko pas?ce si? konie parskaj? ze ?miechu co to za „ptok ” nam tu przeszkadza w uczcie. ?elazne mostki przerzucone na drug? stron? rzeki nie zach?caj? do przej?cia na drug? stron? pomimo, ?e wydaje si? ?e jest bezpiecznie lecz mostek chwieje si?. Stalowa cienka zardzewia?a konstrukcja pomrukuje a w dole rw?ca lodowata to?. Cz?sto z norki wychodz? ?wistaki i przygl?daj? si? ciekawie ale nie uciekaj? tylko na tylnik ?apkach wydaj? sygna?y „uwaga Hajer depto jak co to pita?”. Ekip z nartami kilka z ca?ym wyposa?eniem na biwak na lodowcach z sob?, mozolnie zaczynaj? wspinaczk? zazdroszcz?. W drodze powrotnej poznaj? ma??e?stwo francuzów z dwójk? dzieci, dzieciarnia w kaloszach dzielnie maszeruje, dzieci s? adoptowane z Rumunii to rodze?stwo prawdopodobnie nie wiedz? sk?d s? bo adaptowano ich gdy byli w pieluchach. Z rodzicami ?piewaj? co? w rodzaju naszego „na zielonej ??ce pas? si? zaj?ce raz dwa trzy, a to by?a pierwsza zwrotka teraz b?dzie druga zwrotka i tak mo?na bez ko?ca”. Docieram do mojego obozowiska a obok mnie impreza na ca?ego to m?odzi zako?czyli studia i na piknik si? wybrali. Koce zastawione jad?em dobrymi trunkami, kumysu nie by?o ale dobre wina i ja?ki w?drowniczki, kilka dziewczyn w tradycyjnych chustach reszta z europejska ubrana.

Podchodz? do namiotu a tu mi mówi? ?e kto? w namiocie ?pi bo cichutko od rana, u?miechn??em si? i mówi? ?e to moje gospodarstwo. Pytaj? czy mog? wykorzysta? moj? Matyld? i poje?dzi? po okolicznych ??kach, no pewnie czym sprawi?em im rado?? a ja mam okazje porozmawia? i pyta? o przysz?o?? ludzi którzy co dopiero uko?czyli wydzia? matematyczny.Wi?kszo?? udaje si? do Moskwy by dalej si? uczy? i pracowa? bo tu perspektywy marne acz uczelnia superowa s?ysz?. Matylda to dobra reklama dla firmy rowerowej bo mnóstwo pyta? na temat roweru i tu dowiedzia?em si? ?e jest sklep z Matyldami w centrum miasta. Wieczorem zostaj? sam gdy tylko s?oneczko zasz?o od razu jak w lodówce a jest czwarty czerwiec. U nas na pewno wieczory ciep?e a tu lodowce z ka?dej strony w dodatku deszcz i ?nieg na zmian?. Studenci zostawili mi butelk? dobrego wina i zaproszenie na wr?czanie dyplomów ale to za dwa dni.

Pomyli?em drog? i maszeruj? przez rumowisko, g?azy ogromne kilku metrowe. W ko?cu odnajduj? szlak i maszeruje do wodospadu zajmuje mi to ca?y dzie? z lodowcem w??cznie. Po drodze spotykam Niemców. Ogromne plecaki z nich zwisaj? liny kaski raki i wszystkie klamory potrzebne do wspinaczki, zazdroszcz? im bo sam zdoby?em kilka razy szczyt i wiem co to za uczucie.

Wiesz ?e przed tob? na tym szczycie by?o tysi?ce, ale ta sekunda jest twoja wiesz ?e tyle potu wysi?ku nie posz?o na marne, i takie chwile maj? mnie czeka?. Napotkani Rosjanie maja dowie?? sprz?t i razem mamy wej?? na Pik Lenina ale to za dwa miesi?ce.

[ Dodano: 8 Pa?dziernik 2014, 09:49 ]
Takie tam

[ Dodano: 9 Pa?dziernik 2014, 11:13 ]
Podpowiedzie? mi tu jak wklei? zdj?cia bo na tym portalu raz ?e trudno dwa marna jako?? wychodzi

[ Dodano: 11 Pa?dziernik 2014, 09:59 ]
JADYMY Kilka dni w górach, spacery i wspinaczka, ale czas by Matylda nie zardzewia?a, do samego Biszkek to radosna jazda ponad czterdzie?ci kilometrów z górki staram si? nie przekracza? pi??dziesi?t na godzin? bo w drodze dziur nie ma?o. Po drodze odbieram pi?kn? wklejk? z wiz? Kazachstanu i szoruj? na uniwersytet na wr?czanie dyplomów – troch? si? spó?ni?em bo moi znajomi ju? dyplomy mieli w r?ce. Posadzili mnie obok emerytowanej pani profesor, wyk?ada?a matematyk? umys? ?cis?y cho? po kilkudziesi?ciu latach pracy ma pi??dziesi?t dolarów emerytury, kto? by zapyta? jak ?y? panie prezydencie, ale studenci nie zapominaj? o niej, na zim? kto? kilka worków ziemniaków podrzuci a i barana ju? po?wiartowanego dostaje. Po ceremonii wszyscy idziemy do parku na karuzele i lody.



Ruszam – nareszcie zostawiam stolic? i chodu w ?wiat ba?ni.

Oko?o pi?tna?cie kilometrów od Tokmok le?y znana na ca?ym ?wiecie wie?a Burana, wie?a to kiedy? minaret jedyna pami?tka po mie?cie Balasagun które zosta?o wybudowane przez Karachanidzi dynasti? rz?dz?ca w Turkiestanie. Obecna wie?a mierzy dwadzie?cia sze?? metrów kiedy? by?a dwa razy wy?sza ale trz?sienie ziemi w 1900 r zrobi?o swoje. Docieram pod wie?? a tu wesele i nie ma szans, nie odpuszcz? musisz si? napi? za zdrowie m?odej pary, kurcze jak tak dalej pójdzie to po powrocie na odwyk. Toast i moje sto lat wprowadzi?o go?ci weselnych w dobry nastrój od razu chc? Matyld? rozebra? i zaprosi? na wesele w roli go?cia, uda?o mi si? przekona?, ?e wieczorem b?d? przeje?d?a? przez ich miejscowo?? to wpadn?.

Z wie?? wi??? si? legendy. Jedna z nich mówi. ?e w staro?ytno?ci król pot??ny i bogaty mia? córk?, w czasie narodzin miejscowa szamanka przepowiedzia?a, ?e umrze ona w osiemnastym roku ?ycia. Aby j? chroni? zbudowa? wie??, nikt nie mia? prawa wchodzi? do wie?y oprócz s?u??cej która dostarcza?a jedzenie. W jedzeniu ukry? si? paj?k jadowity i przepowiednia si? spe?nia. Król ze z?o?ci zburzy? j? i takich bery bojek jest mnóstwo. A te i inne opowie?ci mo?na us?ysze? w male?kim muzeum opodal wie?y wst?p 1 USA.

Mijam kilka bajorek gdzie dzieciaki k?pi? si? w br?zowej bryj. Z ciekawo?ci wskoczy?em do jednej ciep?a woda. Jak pó?niej si? dowiedzia?em starsi przychodz? si? k?pa? wieczorami bajorka dobre na reumatyzm.

Wioska Czapajew na zakr?cie pytam o mo?liwo?? postawienia namiotu w ogrodzie, pewnie ?e tak. Kazub tak ma na imi? mój gospodarz. Chatka ma?a ale czy?ciutko, cz?stuje go moja polsk? konserw? – gulasz angielski, mój gospodarz jest rozanielony. Po zjedzeniu zapyta? co to za mi?so odpowiedzia?em, ?e konina, nie b?d? mu robi? przykro?ci, ?e to ?wi?skie bo by?o by to po ?wi?sku z mojej strony, wa?ne ?e mu smakowa?o. Ma kilka kur i poletko kartofli, w tym domu kiedy? mieszka?o cztery siostry, siedmiu braci i rodzice. Wszyscy ?onaci tylko ja jedyny sam zosta?em. Mama gdy uko?czy?em trzydzie?ci lat chcia?a mnie wyswata? z o dwa lata starsz? wdow?, ale na pierwszym spotkaniu chcia?a mnie poca?owa? to si? wystraszy?em, ?e znowu robi? co? nie tak, bo w dzieci?stwie przy?apali mnie na masturbacji i wy?miali mnie i do kobiet mnie nie ci?gnie. Próbuje mu wyt?umaczy? po rosyjsku ?e u nas si? mówi?o „bicie konia wzmacnia krew cz?owiek czuje si? jak lew”, ale nie zrozumia? wi?c klepie go po ramieniu i mówi?, ?e za m?odu te? mi si? zdarza?o i tu u?miech pojawi? si? na twarzy. A starsi godali, ?e jak si? takie czary wyprawia to w?osy mi?dzy palcami rosn?, sprawdza?em i do dzi? nic nie ro?nie –. Rozbijam namiot w ogrodzie a mój gospodarz przyniós? ?ózko i b?dzie mnie pilnowa? do rana, bo kr?c? si? tu narkomani.

Po?egna?em mojego gospodarza i w strugach deszczu mkn? w kierunku kolejnej doliny Kegeti. Po drodze pozdrawiam pasterzy z ogromnymi stadami baranów. Przy drodze stoj? starsze panie i zach?caj? bym zatrzyma? si? w gospodarstwie agroturystycznym i da?em si? skusi?. Bel-Saz to osada kilka domów i ogromne stada koni. Gospodarz proponuje mi bym zosta? tydzie? na leczenie kobylim mlekiem. Taka kuracja to 30 USA za dzie? – spanie, jedzenie i mleko. Serdecznie podzi?kowa?em mówi?c, ?e mam namiot a chory nie jestem, acz marnie wygl?da?em. Postawi?em namiot za frii w ogrodzie miedzy dwoma budynkami dla go?ci a byli to Donganie mieszkaj? w Kazachstanie a tu przyje?d?aj? na kuracj?. W ramach nic do robienia obserwowa?em Kazachów. Ich dzie? zaczyna si? z pierwszym udojem klaczy. Spokojnym spacerem w kierunku jedynego drzewa w okolicy tam szklaneczka kobylego mleka – koby?a daje ok pó?tora litra. I spokojnie z powrotem graja w szachy warcaby i ?pi? jak kocury w wolnych chwilach mieszaj? w „miechu” to znaczy r?k? w spodnie i przerzucaj? kulki. Wi?kszo?? z nich to faceci po osiemdziesi?tce, pytam delikatnie co to za zabawa z jajeczkami i dosta?em odpowiedz ?e codzienne masowanie i przerzucanie klamorów daje do pó?niej staro?ci efekty viagry tylko co najmniej jedna godz mieszania, a tam zaczekam do siedemdziesi?tki pomy?la?em.



Zaprosili mnie na jeden zabieg za darmo wi?c jeden dzie? rozpusty ?pi? gram w szachy wpije s?odkie mleko koby?y i mieszam z dziadkami w galotach bo co ty kry? jak wszyscy to wszyscy, ale ca?ej kuracji bym nie prze?y?. Ju? po po?udniu konno uda?em si? do uroczego wodospadu Szarkeratma. Zaprzyja?ni?em si? z Cabanem, pasterzem dopiero trzy tygodnie temu urodzi?o mu si? dziecko i w jednej d?oni bat w drugiej malucha i k?usem po wzgórzach a maluch szcz??liwy. Dawno konno nie je?dzi?em wi?c ty?ek mnie boli, ale ta rado?? ogl?dania bezkresnych ??k, lodowców. Zapominasz o bólu i tylko wiatr ci? otula i s?yszysz tylko t?tent kopyt. Kolejny dzie? to wyprawa nad jezioro Kol-Tor oznacza jezioro umar?ych, po drodze kilka wodospadów. Przyjecha? w?a?ciciel tego sanatorium jest policjantem jak ca?a jego rodzina, razem jedziemy na ??ki po traw? na zim? ca?y dzie? ci??ko pracuj?. Wieczorem barana zar?ni?to i uczta na ca?ego, rano dostaj? dwa litry przedniego kumysu i jazda w drog?.

Proponuj? mi przez przesmyk Szamsi na wysoko?ci 3500 m, mozolnie pcham si? pod gór? ale nic z tego docieram do pola lodowego i musz? si? wycofa? droga zasypana ?niegiem wi?c dwa dni w plecy.

Autostrada jak malowana wiedzie z Biszkek – Balykchy. Z jednej strony rw?ca rzeka z drugiej metrowe betonowe s?upy, os?ony wi?c nie widz? miejsca gdzie rozbi? namiot, a mam za sob? z 140 km w nogach z czego ponad 100 pod gór?, moja koszulka od poru zrobi?a si? sztywna od soli i t?uszczu wytapianego z mojego cia?a. Ma?y budynek wszystko wokó? niego rozkopane, przed nim stoi facet w niebieskim szlafroku, wygl?da jak pacjent sanatorium po zabiegu.

Witam jestem z Polski szukam miejsca pod namiot za chwil? b?dzie ciemno, go?? si? u?miechn?? i zaprasza do ?rodka.

Mo?esz spa? z kierowc? karetki, dopiero teraz zauwa?y?em bia?e ?ó?ka w kilku salkach. Szpitalik wybudowano na prze??czy Lacszog w po?owie drogi nad Ysyk – Kol. Lekarz zaprasza na kolacj? i wyja?nia ?e du?o wypadków na tej trasie i szpital ufundowa?o jedno z pa?stw arabskich. Karoi tak nazywali lekarza opowiada o swojej rodzinie, pracy w tym szpitaliku b?dzie cztery dni mia? dy?ur, pytam kto im jedzenie dowozi, co jakie jedzenie wszystko sami musimy zabra? z domu, jak si? trafi pacjent to mamy co je?? bo rodziny zajmuj? si? wy?ywieniem.

Mam 6 dzieci wi?c mam na kogo pracowa? do tego dwie ?ony – dwie zapyta?em? oficjalnie mamy po jednej, ale jak kogo? sta? to bierze kolejn?. Ja jeszcze mam dwie, „lubownice” czyli kochanki,- no to jak sobie dajesz rad? w sprawach damsko m?skich? a z dy?urki dla piel?gniarek wychyla si? pani, nie zbyt urodna i mówi z u?miechem ?e prorok mia? dziewi??.
Spojrza?em na piel?gniark? i pomy?la?em no jak takie to mu wspó?czuje, ale s? gusty i gu?ciki i nic mi do tego.

K?adziemy si? spa? gdy doktor wo?a, ?e wyjazd karetki. Od razu zapyta?em czy mog? z nimi jecha?, ucieszyli si? mówi?c ?e chcieli mi to zaproponowa?. Jedziemy na sygnale do wioski tam babcia ma sraczk?. Dostaje czopek i kilka tabletek witamina c s?ysz?, tylko skr?cili?my na g?ówna drog? babcia dzwoni ze sraczk? i tak siedem razy w ci?gu tej nocy. Po którym? razie pytam doktora po jak? choler? jedzie do tych sraczek – to mama miejscowego notabla wi?c gdyby nie przyjecha? to szuka j pracy a tak sto pi??dziesi?t dolarów miesi?cznie mam. Kilka z?ama? urwany palec przez lewarek kierowcy tira nie wspomn?. Nad ranem jedziemy do wypadku samochodowego, auto rozbite na chi?skich barierach przód skasowany. Rozrywamy blachy dos?ownie r?koma. W karetce oprócz tlenu opatrunków by? ?om, ?opata i podno?nik. Samo wyci?gni?cie zaj??o nam z godzin?. Jeden z pasa?erów oskalpowany wisi mu p?atek skóry zerwanej z g?owy, lekarz podchodzi do niego i pyta czy ma pieni?dze – nie s?yszy w odpowiedzi – a barany? -te? nie -to po h.j pi?e? i poszed? do tego co mia? barany i jego bada i zak?ada szyny na nogi bo obie z?amane. Ten oskalpowany nic si? nie odzywa i tylko mruczy co? pod nosem obchodz?c samochód doko?a. Zrobi?o mi si? go ?al, tym bardziej, ?e s?oneczko wstaje i rana nie wygl?da ?le. Prosz? zespó? by go poszyli przy najmniej ten oskalpowany, g?upi, zapijaczony ?eb, na co lekarz rzuci? mi r?kawiczki i mówi jak chcesz to go zszyjcie. Piel?gniarka wyla?a butelk? wody utlenionej i nawlok?a ig?? ja natomiast naci?gn??em skalp i dawaj na okr?tk? przyszy?em spory kawa?ek. Pacjent co mia? barany pojecha? do granicy gdzie czekano na kolejn? karetk?, która zabierze go do szpitala specjalistycznego. Do jakiej granicy zapyta?em -a do granicy bo my mamy swoje rejony i poza ten rejon nie wolno nam je?dzi?, no a gdyby mia? zawa? to te? czeka, wszystko w r?kach najwy?szego us?ysza?em. Mój pacjent znik?, ciekawe czy prze?y? mój zabieg zapyta?em piel?gniark?. Ta tylko u?miechn??a si?.



CDN
Mieczys?aw Bieniek - Hajer
?owca przygód, podró?nik, emerytowany górnik z Katowic.

[ Dodano: 12 Pa?dziernik 2014, 19:42 ]
No nie mog? si? doczeka? z odpowiedzi jak wkleja? wam fotki

[ Dodano: 13 Pa?dziernik 2014, 14:42 ]
Czwartek 16-10-2016 Gliwice -politechnika godz 18 ul Banacha 3 spotkanie z cyklu ,,HAJER JEDZIE ,, zapraszam w imieniu organizatorów -czyli jadymy po bandzie

[ Dodano: 14 Pa?dziernik 2014, 08:32 ]
No to powstaje moja stronka www.hajer.com.pl ,oczywi?cie jestem z wami do samego ko?ca i jeden dzie? d?u?ej

[ Dodano: 20 Pa?dziernik 2014, 12:06 ]
JADYMY

Na po?egnanie ca?uj? piel?gniark? w r?k?, a ta skacze jak ?aba na rozgrzanym piasku i musia?em d?ugo jej t?umaczy? ?e to nie wyznanie mi?o?ci a oznaka szacunku dla kobiet. Rado?? jej sprawi?em i podaje drug? r?k?, kilka razy ustawi?a si? na sesj? zdj?ciow?.

Z górki, no prawie z górki a? do miejscowo?ci Ba?ykczy. Po drodze armia Chi?czyków, dos?ownie armia buduje dalsze odcinki autostrady. Kiwaj? mi przyja?nie i cz?sto zapraszaj? na herbat?. Kilku mówi po rosyjsku, a jeden budowa? autostrad? w Polsce ci?gn? go za j?zyk czy co? wi?cej powie, ale jak zacz??em zadawa? pytania od razu znik?.

Ba?ykczy to najwi?ksze miasto nad jeziorem Issyk-Kul osada zosta?a zbudowana w 1884 r przez ?o?nierza emeryta ami carskiej o nazwisku Bachin. Niemniej jednak wcze?niej by? to wa?ny punkt na jedwabnym szlaku. W 1907 r mieszka?o tu ponad sto rodzin osad? zamieniono w miasto w 1954 dy dotar?a tu linia kolejowa. Samo miasto paskudne. Dla mi?o?ników pomników Lenina, czo?gów rosyjskich genera?ów i wa?nych osobisto?ci z okresu rewolucji. Ja tylko wysy?am kartki pocztowe acz trudno znale?? poczt? bo znaczki tylko na poczcie centralnej, a to na zadupiu. Za miastem rozbijam si? nad jeziorem robi?c wcze?niej zakupy w sklepiku – pytam o bezpiecze?stwo, tu lubi? turystów i nic ci nie grozi tylko rozbij si? nad jeziorem nie w krzakach bo komary ci? zjedz?. Wybieram dzik? pla?? gdzie oprócz damskich majtek wisz?cych na drzewie, ogromny d?b a na nim figi i majtoszki ró?nych rozmiarów. Na pla?? wpad?y barany i od razu do wodopoju zostawiaj?c obok namiotu bobki, po wizycie baranów podjecha?a dziewczyna i zbiera krzaki na ognisko. To ona mi wyja?ni?a spraw? majtek, ten d?b daje si?? i po mi?osnych uniesieniach nale?y zostawi? majtki na tym drzewie a potomek pewny, ja swoje zabra?em. Woda zimna, ?e orzeszki si? schowa?y. Próbowa?em na tej wodzie ugotowa? herbat?, ale smak paskudny bo woda lekko s?ona. Rano d?ugo czeka?em a? namiot si? wysuszy?, to nauczka by za blisko wody nie rozbija? namiotu.



Issyk-Kul oznacza gor?ca woda, jezioro praktycznie nigdy nie zamarza nawet zim? gdzie temperatura cz?sto spada do minus 35 stopni. Jest to zwi?zane z klimatem ale i gor?ce ?ród?a jakie tryskaj? z dna jeziora. Cz?sto mówi? Rosjanie ?e to per?a Tien szan jest d?ugie na 182 km d?ugo?ci i 60 km szeroko?ci wpada do niego ponad sto rzek wi?kszo?? to topniej?ce lodowce w najg??bszym miejscu ma 700 m co daje 5 miejsce na ?wiecie. Od 100 lat lustro wody obni?y?o si? o 5 metrów wiem ?e w jeziorze ?yje z dwadzie?cia gatunków ryb. Jezioro to najwi?ksza atrakcja kraju, latem kto mo?e to nad morze. Z powstaniem jeziora wi??e si? kilka bery bojki i wed?ug jednej z nich -okrutny chan który sprawowa? w?adz? w sposób nad du?ym miastem. pewnego dnia zobaczy? nad rzeka przepi?kn? dziewczyn? i od razu chcia? j? po?lubi?. Jak to baba zamiast odebra? klejnoty i spokojnie ?y? w luksusie to odmówi?a i chop czyli chan si? „znerwowo?” i zamkn?? j? w wysokiej wie?y, a? zmieni zdanie. Dzio?szka uwi?ziona w wie?y p?aka?a gorzkimi ?zami, modli?a si? do nieba by si? zlitowa?o nad ni?. I niebo wys?ucha?o, rzeka p?yn?ca obok wyla?a zalewaj?c ca?e miasto wraz z mieszka?cami chanem i dziewic? co to nie chcia?a i jak tu nie wspomnie? stare przys?owie „skuli pity chop zabity”. Takich bajek jest na p?czki ale my jadymy dalej. Oddycha mi si? w miar? równo cho? jezioro le?y na wysoko?ci 1700 m. Raz z górki raz pod górk?, jutro mam urodziny z tej okazji kupuje lokalne pó?s?odkie wino z zamiarem wypicia o pó?nocy wieczorkiem nad jeziorem. Spotykam trójk? Rosjan na rowerku i tak do??czy?em i jedziemy razem, a naszym celem s? gor?ce ?ród?a Szon Oruktu. Rosjanie wyk?ócaj? si? ocen? za baseny z mineralna wod?, miejscowi p?ac? 200 sumów za godz ale oni za?atwili za te pieni?dze ca?? noc w tym namioty za darmo. Uff jaka rado?? ja na liczniku ma ponad 900 km wi?c zaczynam od basenu z letni? wod?, raj na ziemi. Mi??nie poddaj? si? masa?owi wody spadaj?cej z kaskady i kolejny basen z cieplejsz? wod? i tak zwi?ksza?em temperatur? ale do basenu z najwy?sz? temperatur? nie da?em rady. Ba?em si? ?e moje orzeszki si? ugotuj? na twardo, a szkoda by by?o. Wieczorem stawiam wino, ale Rosjanie od razu sk?adaj? ?yczenia i wyci?gaj? swoje zapasy w postaci rosyjskiej wódki i spirytusu. Ten ostatni spowodowa? g??boki sen i kolejny dzie? w gor?cych ?ród?ach z lodem na g?owie ku uciesze moich przyjació?, którzy jak nigdy nic biesiaduj? kolejnego dnia. Maja pretekst bo pij? za moje zdrowie tylko ja cierpia?em. Rosjanie to biznesmen komendant stra?y po?arnej i emeryt z W?adykaukazu. Ludzie o z?otych sercach od razu potraktowali mnie jak swojego i razem jedziemy w kierunku Czo?pyn Ata.

To nasz Sopot tu odpoczywa Prezydent i elity – wida? to go?ym okiem bo pi??dziesi?t km przed celem zatrzymuje nas policja bo kto? b?dzie jecha? drog?. Kto? zapyta?em – a to tajemnica, – a o której? tym bardziej tajemnica, – a to mam was g??boko w czarnym miejscu i jad? dalej. Moi Rosjanie te? za mn? i krzycz? ?e jak pojedzie kolumna to zjad? z drogi, ale nikt nie jecha?. Ju? w mie?cie pytam policjanta kiedy ten „kto?” przyjedzie on sam nie wie czasami czekaj? trzy dni tamuj?c ruch na drodze, - to masz nadgodziny, a jak cie karmi? na takim odludziu? – jak rodzina ci? nie zabezpieczy to stoisz trzy dni g?odny a bywa i d?u?ej. Pla?e piaskowo kamiennie, ale woda dla mnie zimna. To po?owa czerwca, turystów ma?o bo tu dro?ej ni? na Majorce, a o Egipcie nie wspomn?. Tu warto si? pokaza? to s?u?y biznesowi i przyja?ni, moi znajomi pytaj? o nocleg w domku odpowiedz dwie?cie pi??dziesi?t USA za nock? wi?c chodu na drug? stron? w kierunku gór tam mamy za darmo. Rozbijamy na ??ce stawiam namiot i czuj? okropny ból w prawej nodze, po chwili mam nog? jak balon. Przyprowadzili miejscowego by mnie zobaczy? i od razu powiedzia?, ?e to ro?lina truj?co parz?ca, b?dzie mnie bola?o kilka dni. Ro?linka nie wydaje si? gro?na wr?cz zach?ca by zerwa?, a efekt – nie ?pi? ca?? noc i wyj? z bólu a na to nie ma lekarstwa. Rano noga jak balon, ale ból przeszed?. Na udzie zrobi?y si? paskudne b?ble. Wracamy do Cza?onaty wizyta u lekarza nie jest ?le dostaj? ma?? i kolejn? bajk? jak powsta?o jezioro.
Zgodnie z legend? ?y?a tu dziewczyna o imieniu Cza?pyn, by?a to najpi?kniejsza dziewczyna na ?wiecie, oczy b??kitne jak niebo i b?yszcz? jak gwiazdy na niebosk?onie, a piersi ?e mo?na by wykarmi? dzieci z kilku jurt. Jak to zwykle bywa zakocha?o si? w niej dwóch wojowników U?an oraz Santosz, ta nie mog?a dokona? wyboru, a ci jak g?upole walczyli o te oczy i piersi mi?dzy sob?. Dziewczyna wyrwa?a sobie serce i porzuci?a aby nie nale?a?o do nikogo, oczywi?cie zmar?a natychmiast, ludzie z plemienia p?akali i z tych ?ez powsta?o jezioro.

W kolejce do lekarza mi ta bajk? opowiadaj? – z ciekawo?ci? przygl?daj? mi si? co odpowiem na tak krwaw? opowie??, pi?kna bajka prawda? s?ysz? – ja w odpowiedzi mówi? ?e u nas by?o by inaczej: da?a by jednemu, drugiemu, a za trzeciego bogatego wysz?a by za m??, oj to bardzo nie w porz?dku z jej strony us?ysza?em, to mnie rozbawi?o.

Rosjanie proponuj? wypraw? do kanionu Czon-Ak-Su. Kanion jest d?ugi na 32 km. Ju? przy szlabanie atakuj? nas miejscowe dzieciaki z soko?ami, or?ami na r?k? by zrobi? sesje zdj?ciow? za kilka sumów. Nie robi? takich zdj??, bo ?al mi ptaków, które powinny szybowa? po niebosk?onie a nie bawi? g?upoli. Wida?, ?e to mocno miejsce turystyczne, wi?c propozycji co nie miara. Jazda konna, trek, sp?yw rzek? restauracyjki z pstr?gami wi?c kilka razy zatrzymujemy si? na posi?ki bo ceny dost?pne. Dwa dni zaj??o nam wdrapanie si? nad turkusowe jezioro, ale pogoda wysoko w górach si? za?ama?a. Zacz?? pada? ?nieg, grad na zmian? i uciekamy do wioski Samjenowka. Wioska jak wioska s?ynie z tego ?e Leonid Bre?niew wybudowa? sobie daci?, ale by? w niej tylko kilka dni.

Mieszka?cy dumnie pokazuj?, ?e to Leo? wybra? ich wiosk?, nie inn?. Po drodze mijamy kilka ciekawych miejsc jak osada Swety Mys jest tam kilka klasztorów, a ciekawostk? jest to ?e tam zosta? pochowany ?wi?ty Mateusz, który zmar? w drodze do Indii w 42 roku po Chrystusie. Moi towarzysze podró?y chwytaj? co rusz gumy w rowerku, jeden pobi? rekord w ci?gu dnia za?apa? jedena?cie. W ko?cu przy wlocie do miejscowo?ci Karako? po?egnanie oni jad? doko?a jeziora a ja w kierunku granicy z Kazachstanem.

CDN

[ Dodano: 22 Pa?dziernik 2014, 16:43 ]
Ok na www.hajer.com.pl utworzy?em nowy rozdzia? pod tytu?em ,,NA WESO?O,,czyli po ?l?sku zapraszam .

[ Dodano: 27 Pa?dziernik 2014, 13:42 ]
JADYMY
Czarne rami? – tak nazywa si? w potocznym t?umaczeniu miasto Karakol. Do granicy z Chinami to tylko 150 km. Od 1860 roku wa?na rosyjska baza wojskowa. Du?a grupa muzu?manów zasili?a miasto – to uciekinierzy przed prze?ladowaniami religijnymi w Chinach. Wiem, ?e w tych okolicach zmar? na dur brzuszny Niko?aj Przewalski, rosyjski podró?nik. Roz?adowane bateria zmusi?y mnie bym znalaz? „nork?” czyli hotelik dla tych z niskim bud?etem i trafi?o na „TURKMENISTAN” prawie w samym centrum miasteczka.

Kilka jurt gdzie za 350 sumów w tym ?niadanie – lub 250 namiot do tego ?niadanie 70sum – 1 euro. Spotykam grup? pi?ciu osobow? z Polski jak to zwykle bywa na pytanie sk?d? odpowiedz - z Warszawy, - a ile masz do centrum? - no prawie dwie?cie kilometrów, ja mam wi?cej ni? dwie?cie wi?c Warszawiakiem nie jestem co mnie cieszy. Byli na trekingu w górach ale maj? tylko czterna?cie dni wi?c mog? mi tylko pozazdro?ci?.

Wi?kszo?? czeka na jutrzejszy niedzielny targ zwierz?t, to najwi?ksza atrakcja tego rejonu, sam jestem ciekaw bo na takim targu bylem w Chinach w miejscowo?ci Kasz-gar. O godzinie pi?tej ju? siadam na rower i jazda na targ, a tam niezliczone ilo?ci koni, owiec, mu?ów, os?ów i krów, a o królikach i ?winkach nie wspomn?. Przeciskam si? przez t?um odwiedzaj?cy bazar, wszystko podzielone, tu owce tam konie, a w innym miejscu na samym ko?cu sprzedawcy ?winek. Ci to tak jakby dzia?ali w konspiracji – no tak kraj muzu?ma?ski, ale Rosjan nie brakuje i jak bez s?oniny pi? wódeczk? s?ysz? od sprzedawcy ?winek. A to kuj? konia – zagl?daj? w z?by k?ótnie przybijania d?oni. Kakofonia d?wi?ków miesza si? z zapachem zwierz?cych odchodów, co kilka metrów sprzedawcy wódki na kieliszki – papierosy na sztuki, sprzedawcy biletów loteryjnych którzy sami nie wiedz? co maja do zaoferowania, a do tego przepi?kne góry na horyzoncie dope?niaj? ca?o??.


Za rower dam ci dziesi?? baranów s?ysz? – no ale co z tymi baranami zrobi? jestem z Polski odpowiadam? -no jak to co zabierzesz z sob?, zacz??o mnie to bawi? i targuj? si? ju? doszed?em do dwudziestu kiedy jeden z m??czyzn przys?uchuj?cych si? naszej rozmowie odci?gn?? mnie na bok i mówi ?e je?li podam mu r?k? to po rowerku. Zostaniesz w?a?cicielem stada baranów je?li nie chcesz roweru sprzeda? to podaj mu cen? z pi??set baranów to odpu?ci. Pi??set baranów i Matylda jest twoja, na co mój adwersarz postuka? si? w g?ow? mówi?c, ?e oszala?em bo rozumie gna? do Polski dwadzie?cia baranów ale jak pi??set trzeba by pomocnika wynaj?? a to kosztuje. Jeden z baranków narobi? mi kup? na rower i na po?egnanie us?ysza?em, ?e to pami?tka od niego za to ?e nie dogadali?my si?.

Jako, ?e sakwy mam w mocne, wi?c ?migam po tym cyrku i nadziwi? si? nie mog? sprzedawcom, obmacuj? barany z ka?dej strony, dla nich baran co ma kuper z ty?u wielko?ci mojej sakwy jest cudowny. Potem dowiedzia?em si?, ?e to sam t?uszcz i on jest najbardziej ceniony. Podesz?o jeszcze kilku z zamiarem kupna „Matyldy”, ale przyjaciela si? nie sprzedaje odpowiada?em, ale oni tylko stukali si? w czo?o i mówili „durak”. Troch? bia?ych pokaza?o si? ko?o dziesi?tej rano, to akurat czas dobijania transakcji wi?c wi?kszo?? stuka kieliszkami, zapalaj? papierosa, a tam trudno o faceta co nie pije i nie pali wiec i ja z dwa kielonki wychyli?em za udane transakcje. Wracam do miasta po drodze zwiedzam meczet.


Meczet zwany chi?skim acz bardziej przypomina buddyjsk? ?wi?tynie w Tajlandii tylko, ?e tam z?ocenia a tu na niebieskawy odcie?. Meczet w latach 1907-19010 zbudowali Donganie. Zamkn?li komuni?ci w 1933, ale ju? w 1943 Stalin potrzebowa? armatniego mi?sa wi?c nie ?cigali muzu?manów, a oni ochoczo wst?powali do wojska w wieku czasem czternastu lat. Powiedzieli im, ?e mog? zegarków nabra? ile si? da a i zgwa?ci? kobiet? wroga to nie grzech. Niedziela meczet pusty wi?c mam czas na podziwianie pi?knych kwiatów i zadbany ogród wokó? ?wi?tyni.

W ramach nic robienia szukam miejscowych atrakcji kulinarnych wi?c na bazar, tam akurat nic nie znalaz?em bo miejscowi podniecaj? si? hamburgerami i kurczakami za to ?wietny chleb tam maja. Blaszane stragany jak u nas na pocz?tku lat dziewi??dziesi?tych. Kupuj? kilka brzoskwi? i s?ysz? chiralny ?piew dobiegaj?cy z cerkwi, która jest obok bazaru.

Okaza?o si? ?e to nie ko?ció? a katedra ?wi?tej Trójcy, to rosyjska budowla która zosta?a uko?czona w 1896. Ca?a z drewna na podstawie kamiennej – tu maj? do?wiadczenie, bo rejon nawiedzaj? trz?sienia ziemi. Kiedy komuni?ci doszli do w?adzy z katedry zrobiono klub nocny z dansingiem w tamtych czasach ta?ce by?y nowo?ci? wi?c katedra ?y?a i rozkwita?a, nie jest to pierwszyzna obecnie w Czechach mo?na pota?czy? w by?ych ko?cio?ach.

Wchodz?c do ?wi?tyni, widz? ubranych w stroje kozackie m??czyzn i kobiety w dwuszeregu. Pal? si? ?wiece s?ycha? muzyk? cerkiewn?, robi? kilka zdj?? i dowiaduj? si? ?e to przysi?ga kozaków którzy maj? zaszczyt dosta? pierwsze nominacie w wojsku kozackim. Kandydat na kozaka podchodzi? do ?w. ksi?gi, która by?a wystawiona przed g?ównym o?tarzem. Ten fantastycznie wykonany, ozdobiony ikonostasem – najbardziej cennym jest ikona Dziewicy pochodz?cej z klasztoru SVETLY MYS niedaleko miasteczka Tup gdzie w 1916 roku wymordowano mnichów. Mówi si?, ?e ikona sp?ywa?a ?zami i krwi? odpieraj?c kule komusze. Potem kandydat odczytuje z kartki, ?e b?dzie broni? rodziny honoru i ojczyzny. Podchodzi do atamana a ten dotyka go szabl?, pop leje ?wi?con? wod? i dawaj nast?pnego.

Wychodz? na podwórko i tu znów pi?kne kwiaty, studnia z cudown? wod? i ikony spogl?daj?ce na tych co za?ywaj? tego cudownego trunku, kilka godzin czekam na zako?czenie uroczysto?ci, ale dla mnie to nie czas stracony bo chc? dowiedzie? si? sk?d ta tradycja i o jaka ojczyzn? maja namy?li wypowiadaj?c s?owa przysi?gi. Ko?ció?ek pi?kny w kolorze ?ó?tawo z?otym z pi?knymi z?otymi kopu?ami.

Kozacy wychodz? na pami?tkow? fotografie wi?c podchodz? do Atamana z pytaniem czy mog? sobie zrobi? z nimi pami?tkowe zdj?cie, podchodzi Ojciec W?adimir z pytaniem czy Rosjaninem jestem?- odpowiadam ?e Polakiem i od razu dostaj? zaproszenie na obiad z Kozakami. Stó? zastawiony wszelkimi dobrami, ale generalnie serwowano ?winin? ku mojej uciesze – swojskie kie?basy, szynki i wyroby pyszne zajadam si? pasztetami. Czasami wznosz? toast za przyja?? mi?dzy narodami i jak tu nie wypi?, biesiada trwa?a do pó?nych godzin nocnych, ale mnie intrygowa?o za jak? ojczyzn? ci kozacy chc? zgin?? i w ko?cu Ataman odpowiedzia? jak to za jak? Kozacy maj? tylko jedn? ojczyzn? to Rosja. Reszta na www.hajer.com.pl

[ Dodano: 29 Pa?dziernik 2014, 11:28 ]
Utworzy?em na www,hajer.com.pl rozdzialik ,,SPOTKANIA AUTORSKIE ,,ZAPRASZAM

[ Dodano: 3 Listopad 2014, 10:01 ]
JADYMY

Menad?er gasthaustu mówi tylko o Oli Dzik, a Ola to A Ola tamto, tym bardziej mi mi?o bo Ol? znam osobi?cie i zawsze trzymam kciuki za t? m?od? dam?, obserwuje jej poczynania.

Dwa dni w Karakal to o jeden za du?o, zakupy zapasów w góry i jazda w kwiatowa dolin?, po drodze spotykam zabawnego W?ocha. ?piewa? mi arie operowe wi?c prowadzi?em rower po p?askim a kiedy zacz??y si? górskie podjazdy lepiej jecha? ni? pcha?, bo na baga?niku z trzydzie?ci kilo najmniej. Leje jak z cebra buty obklei?y si? b?otn? mazia i rower nie daje rady jecha?, bo co chwile wyci?gam go z b?otnej mazi.

Znalaz?em jurt?, pusta nikogo nie by?o i tam schowa?em si? przed oberwaniem chmury, ale po chwili wpada chmara dzieciaków. Od razu rozda?em s?odko?ci pokaza?em kilka masek by ich roz?mieszy?, ?piewaj? mi piosenki i pytaj? czy mog? dotkn? mojej brody która zrobi?a si? g?sta i sw?dzi mnie, ?e postanowi?em ogoli? si?.Dzieciaki pchaj? mój rower a? do prze??czy tam gliniana droga zmieni?a si? na szutrow? i przede mn? ukaza?a si? kwiatowa dolina. Niestety zmiana klimatyczna wi?c jeszcze kwiatów nie ma, ale za to soczysta ??ka a? mi?o. Rozbijam namiot przy rodzinie, która na okres letni wynajmuje jurty i tam odpoczywa, maj? wypo?yczone konie. Wieczorem zaprosili na kumys i opowie?ci. Jedna z pa? u?miecha si? do mnie, ci?gle pyta o Polsk? a? zapyta?em dlaczego j? tak wszystkie informacje o moim kraju ciesz?.

Jestem Kirgizk? ale d?u?szy czas pracowa?am w Moskwie i wpad?am w sid?a narkotyków, by?am na dnie ale pozna?a swojego m??a i wróci?a wyleczy?a si? i teraz jest szefow? organizacji podobnej do Monaru. By?a ju? w Polsce kilka razy bo nasze wzorce przenios?a do Biszkek, obiecuj? ?e w drodze powrotnej na pewno ja odwiedz?.

Jest gitara ognisko baranek na ruszcie i w ko?cu „STOLICZNAJA”.

Wieczys?aw dawaj z nami jedziemy nad wodospady, ma?y bul g?owy ale szybka k?piel w lodowatej rzece i jestem na nogach. Dosiadam konia i jazda po malowniczej dolinie, ?cie?kami nad przepa?ciami a widoki, ?e zapiera dech tym bardziej ?e ko? mój kilka razy potkn?? si? wiec ju? si? widz? jak spadamy.


Konie zostaj? a my w?sk? ?cie?k? w dó? po glinianej dró?ce, co chwil? po?lizg bo buty rowerowe. W ko?cu jest pi?kny, szumi?cy, spienione bia?e woda a ma z osiemdziesi?t metrów. Jeden ze znajomych rozbiera si? do roso?u i wchodzi pod lodowat? wod?. Mieczys?aw dawaj, co robi? wyskakuje z majtek i pod wodospad, o ma?o zawa?u nie dosta?em woda lodowata, ?e tylko przez moje cia?o przesz?y szpile lodowe, ale po pewnym czasie zrobi?o si? ciep?o. Kolejna przygoda za mn? b?d? ja d?ugo wspomina?. Po godzinie jeste?my pod trzema domkami -to domy kosmonautów s?ysz? tu odpoczywali po lotach w kosmos. Tu by? i wasz genera? s?ysz? teraz to obiekty wojskowe ale udost?pnione dla bogatych Rosjan jak i naszej elity. Kucharka, która by?a na etacie armii radzieckiej opowiada o czasach ?wietno?ci tego miejsca. Mi?o by?o ale na mnie czas i z powrotem na hamulcach a? do pierwszej wioski, po drodze zatrzymuj? mnie dwie dziewczyny, pytaj? z jakiego kraju jestem z polski odpowiadam na co one wyci?gaj? ksi??k? i na odpowiedniej stronie dosta?em tekst po polsku ?e witaj? mnie ?wiadkowie jehowi.

Dziewczyny ?adne, mile ale to nie czas na rozwa?ania religijne wi?c ?egnam si? grzecznie.

?migam do doliny siedmiu byków, ska?y tworz? tutaj urwiska z czerwonego piaskowca, a jest i kilka legend. Pewien chan szuka? zemsty za kradzie? ?ony, spotka? szamana któremu przypalili podeszwy za udzielenie rady, a ten doradzi? by chan znalaz? ?on? i zabi? j? i mia?by zw?oki do swojej dyspozycji. Dziewczyn? odnale?li i wydano uczt? na jej cze?? gdzie zar?ni?to siedem byków a przy okazji dziewczyn? pchni?to no?em. Z serca wyp?yn??a krew w takiej ilo?ci ?e strumie? zabra? siedem ofiarnych byków, padlina zamieni?a si? w ska?y. Legenda nic nie mówi o dziewczynie. Jeszcze do wioski mam daleko a tu nalot m?odzie?ców z puszczykami, or?ami i wszyscy zak?adaj? mi te cuda na g?ow?, na szyj? bym tylko cykn?? zdj?cie i zap?aci?. Siadam z nimi i s?ysz?, ?e z bykami by?o inaczej. Byki a by?o ich siedem terroryzowa?o okoliczne wioski i bogowie si? wnerwili i zamienili je w kamienie.

W ko?cu docieram do Jeti-Oguz, jest jeden sklep i sanatorium. Robi? zakupy na kilka dni i nocleg na terenie sanatorium, nikogo nie pyta?em o zgod?. K?piel w tutejszych solankach stawia na nogi, a jeszcze masa? w wykonaniu nie dzikiej Tajki a starszego Kirgiza, który wiedzia? które mi??nie mnie bol?, a przy okazji nas?ucha?em si? ró?nych porad jak unika? skurczy, ale i tak wysz?o ?e najlepsze s? tabletki. Poranek nieciekawy, boli mnie wszystko a w dodatku leje jak z cebra, wiem tylko ?e musz? wdrapa? si? na wysoko?? 3400 i to z Matyld?, nie ma plecaka by zabra? sprz?t a rower zostawi?. Nie ma wyj?cia mokry namiot posk?ada?em i w drog?. Pocz?tkowo droga szutrowa i po jednej i drugiej stronie drogi radosna twórczo?? w postaci ogromnych zbiorników ob?o?one to wszystko wat? mineraln? która wiatr rozsiewa i dziurawe ruroci?gi z których tryska woda.



Zaczynaj? si? serpentyny i deszcz coraz mocniej daje si? we znaki. Pod drzewem jest ?awka wi?c zak?adam jeszcze na cebule kilka warstw ciep?ych ubra?, bo zacz?? deszcz przeobra?a? si? w ?nieg, zasypiam ze zm?czenia. Po po?udniu zaczynam wdrapywa? si? pod pierwsze serpentyny, no w sumie ?atwo bo to tak mniej wi?cej na prze??cz salmopolsk? w Wi?le, z tym ?e ró?nica ?e tam asfalt a tu b?oto opatula?o ko?a i buty. Nie ma szans na jazd? ani pchanie, rozbieram sakwy i wnosz? Matyld?, sakwy na trzy razy i na prze??czy rozbijam namiot, sypie ?niegiem za to mam fajny widok na dolin? – zupka z tytki i zas?u?ony sen. Poranek przywita? mnie s?oneczkiem i ?nieg stopi? si? szybciutko wi?c w drog?. Jest jeden odcinek p?aski wi?c pomykam, ale szcz??cie mnie opuszcza bo wyros?a ?ciana przede mn?. Trudno robi? dziesi?? kroków i czekam a? serce i p?uca si? uspokoj?… i dalej i dalej.

Wieczorem wygramoli?em si? na prze??cz, prawie s?oneczko zachodzi?o i tu cudowny widok zast?pi? zm?czenie. Jest schronisko prowadzi go Ukrainiec Walery. Od razu dosta?em herbat? i setk? mocniejszego trunku, za 200 sumów mam hetk? z kominkiem i mokrym drewnem które za choler? nie chcia?o si? pali?. Walcz? jaki? czas z ogniskiem, ale tylko dym a ognia nie wida? wi?c zakopa?em si? w moje puchy i nocka min??a. Nad ranem dokooptowa? Niemiec z Aachen. Dotar? w to miejsce id?c ca?? noc ten mia? zapa?ki szturmówki i naft? wi?c ogie? szybko si? rozpali?, ca?y dzie? zszed? mi na praniu suszeniu i zbieraniu informacji. Wieczorem dotarli Rosjanie z Leningradu wi?c razem idziemy do ?a?ni, tu nowo?? bo dzia?a ?wiat?o z baterii s?onecznych, basen ma z 5-3m z gor?ca wod?. Obok p?ynie rzeczka, której ?róde?ko jest w lodowcu wi?c jak to Rosjanie wyskakuj? z basenu i dawaj do rzeki. Namówili mnie na t? kuracje wi?c jak szybko wskoczy?em do rzeki to jak kocur wyskoczy?em, w ciep?ej wodzie wola?em orzeszki moczy?. To Ruscy podpowiedzieli mi wypraw? nad turkusowe jezioro, które le?y na wysoko?ci 4000. Walery wyt?umaczy? mi, ?e mam i?? wcze?nie rano jak jeszcze ciemno bym zd??y? przed noc? wróci?. Dwie godziny pójdziesz prosto i skr?cisz w prawo tam sze?c godzin pod gór? i proste jeste? na miejscu, pania?? -pania? odpowiedzia?em i w drog?.

Po pó?torej godzinie id?c wzd?u? rzeki natkn??em si? na pasterzy co akurat krowy wydoili i dziwna maszynka, podobn? do m?ynka na kaw? robi? mas?o. Od razu herbata z mas?em, pycha do tego s?odki placek z mas?em. Od prastarzy dowiaduj? si?, ?e jest ?cie?ka i mam si? jej trzyma? i faktycznie skr?cam w prawo i wspinam si? przez lasek z drzewami iglastymi, gubi? kilka razy drog?, ale za ka?dym razem wracam nad rzeczk? i odnajduj? szlak. Wiem ?e jak drzewa si? ko?cz? to jestem na wysoko?ci 3500 wi?c zosta?o 500 w pionie i na miejscu. Pastwiska i na nich pas? si? krowy, konie o dziwo nie by?o baranów. Szlak rozdzieli? si? na trzy i gdzie teraz, pal sze?? id? prosto. Po godzinie widz? ?e troje ludzi siedzi na kamieniu.

Moskwiczanie – geodeci, maja z sob? specjalistyczny sprz?t do pomiaru gór, co? w rodzaju aparatu fotograficznego zamiast obiektywu kula. Id? na prze??cz pomierzy? kilka górek, dobrze ?e ich spotka?em sam bym tam nie dotar?, a tak prawd? mówi?c chcia?em si? wycofa? bo przed zmrokiem nie mia?bym szans na powrót. Rosjanie namawiaj? mnie bym nie poddawa? si? a spanie mam u nich w bazie. Maszerujemy, ostatni odcinek by? najtrudniejszy, bo drobne kamienie jak bym wchodzi? na wulkan w Indonezji. Dwa kroki do przodu i jeden z powrotem, a i czasem zje?d?a?em kilka metrów w dó?. Przed szczytem nawis ?nie?ny wi?c siekierkami wycinaj? schody w lodzie, jeden podaje mi r?k? i ju? jestem na ponad 4 tys, dech mi zapar?o nie wie??, po ni?ej turkusowe jezioro pokryte ciek? tafla lodu otoczone bia?ymi szczytami, za nami sz?y dwa psy wi?c pomagamy pieskom wdrapa? si? na prze??cz. Ale bajka robi? zdj?cia nie mog?c nacieszy? si? cudownym widokiem do szczytu mamy jeszcze z 100m ale to ju? betka.
cdn
zdj?cia na
www.hajer.com.pl

[ Dodano: 13 Listopad 2014, 08:22 ]
JADYMY To tylko 100 m w pionie na szczyt, gra? w?ska na szcz??cie nie oblodzona. Rosjanka myka jak sarenka, znika mi co chwile za ska?ami, staram si? utrzyma? rytm wi?c noga za nog? a w p?ucach ciut mniej tlenu. Przed szczytem moja partnerka zak?ada pi?kny kapelusz i prosi o zdj?cie na szczycie. Troch? mnie to bawi?o no bo jak, kapelusz z du?ym rondem na szczycie, no tak kobiety inaczej szczytuj?. Rozstawianie aparatury zajmuje im troch? czasu i sam pomiar to z godzin?. Tania tak mam na imi? szefowa projektu mi?a dziewczyna cz?stuje mnie owocami suszonymi.



Razem podziwiamy góry i ?ledzimy grup? kolejnych wspinaczy. Ci ob?adowani do granic mo?liwo?ci, gdy doszli do prze??czy jeden z nich mówi ?e ma w plecaku z 45 kg d?wigam i faktycznie ci??ar nie ma?y. Ten z ci??arami to miejscowy, niesie baga? pary Du?czyków. Ci tylko aparat fotograficzny i dobry humor. Robimy herbatk? na wysoko?ci czterech tysi?cy z ?niegu le??cego na prze??czy. Postanowiono, ?e wracamy now? drog?, czyli polem lodowym. Do?? stromo wiec zapieram si? nogami ale wpadam w po?lizg i ratuje si? r?koma, ale nic to nie daje nabieram pr?dko?ci czuje ból w r?kach a raczej w opuszkach palców bo zdar?em naskórek, zatrzymuje si? na stercie drobnych kamieni, pomy?la?em tylko, ?e to tylko ?acha lodu a co by by?o na lodowym polu, oj gupolu gupolu.


Nock? sp?dzam w bazie rosyjskiej. Jest weso?o robi? mi opatrunki na paluszki, ale nie ?pimy i ?piewamy do bia?ego rana przy trzaskaj?cym ognisku i trunkach rozweselaj?cych.

Mili ludzie wymieniamy adresy i mam zaproszenie z nimi za Ural zobaczymy. W drodze powrotnej zatrzymuj? si? w jurcie na chleb z miodem i kumys, tu dowiaduj? si? ?e w?a?cicielka stada wynajmuje pi?? tysi?cy hektarów ziemi i za to p?aci dzier?aw? w wysoko?ci 1 USA. Ale pracy im nie brakuje, tysi?c baranów ponad 100 krów o koniach nie wspominaj?. Syn na studiach s?ysz? wi?c po?owa stada baranów pójdzie na nauk? ale dobrze jak zostanie urz?dnikiem to rodzina odbije i wyjdziemy na swoje. Dostaj? na drog? ser wysuszony na kamie? dziwny lekki jak w?giel drzewny ale jak ugryziesz kawa?ek po??czony z ?lin? rewelacja.Pi?kna pogoda wi?c mkn? w kierunku granicy z Kazachstanem, droga coraz gorsza niby asfalt zmienia si? w dziurawy szuter i pó?niej w glinian? drog? gdzie cz?sto pcha?em rower bo jecha? si? nie da?o. Dopiero przed wioskami z dwie?cie metrów droga zmienia?a si? w równe miejsce. Przy drodze dziaduszki siedz? i obserwuj? ?ycie wioski -pan, tu mieszkali Polacy s?ysz? ale -wszyscy wyjechali ta mie?cina nazywa si? JURGALANG jest jeden sklep ale w nim nic nie ma troch? s?odyczy i to wszystko. Wydrapa? si? trzeba na kolejn? prze??cz, ale z ty?u widz? ?e mknie kolejny na rowerku, okaza?o si? ?e to nie kolejny a kobieta przedstawia si?, ?e jest z Australii i jedzie do Mongolii centralnej.

Pod prze??cz jedziemy razem jest ju? pó?no po po?udniu wi?c namawiam j? by razem przed prze??cz? rozbi? obóz, s?ysz? tylko ze ona boi si? tubylców i woli dotrze? do granicy w tym samym dniu a w dodatku tu grasuj? wilki dodaje. Widz? ?e pod prze??cz? zsiada z rowerka i pcha. Kr?c? si? po okolicy, a raczej po ruinach ko?chozu i tu naszed? mnie miejscowy zaprasza do siebie, on konno ja rowerem. Kiedy? to tu dziesi?tki tysi?cy baranów si? pas?o tysi?ce koni ale jak sojuz si? rozlecia? to pad?y ko?chozy, -to co ty tu robisz? zapyta?em. W?a?ciciel tych ziem mieszka w stolicy a ja jemu pilnuj? barany i krowy. Na ?cianie domu wisz? brony i narz?dzia rolnicze, -dojenie i zaganianie krów baranów zajmuje nam kilka godzin, ale ja mam radoch?, jestem w swoim ?ywiole, pracuj? przynosz? wod? z strumienia myje cycuchy krow? pomagam je p?ta? przed udojem. Kolacja to mleko i troch? sera, moi gospodarze wstaj? o czwartej nad ranem wi?c zabieram kawa?ek sera i na apartamenty.



Fajnie mam, dostaj? pokój pusty, w oknach zamiast szyb jest folia a dodatkow? atrakcj? by?y myszy, które ca?? noc harcowa?y nie daj?c spa?. Cz?stuj? je serem wi?c sprowadzaj? na uczt? znajomych i przyjació?. By?em zdziwiony ile myszy mo?e pomie?ci? tak ma?y domek. Kiedy wsta?em w domku nikogo nie by?o tylko na

DSC05717.JPG
Plik ściągnięto 40 raz(y) 46,28 KB

_________________
hajer
 
 
 
lidiaoleszek

Dołączył: 25 Kwi 2017
Posty: 1
Skąd: Opole
Wysłany: 25 Kwiecień 2017, 20:16   

niez?a epopeja
Ostatnio zmieniony przez sekretarz 26 Kwiecień 2017, 09:29, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group