hajer
Dołączył: 27 Maj 2006 Posty: 57 Skąd: katowice
Wysłany: 7 Styczeń 2015, 10:41 Kirgistan cz 12
Pary? to miejscowo?? sklejona z bud i sza?asów z blachy falistej. Nikt nie wie dlaczego i jak powsta?a. Skoro ludzie si? tu zatrzymuj? znaczy si? nale?ny postawi? meczet. Jest pó?ny wieczór, minus trzy stopnie i wszystkie norki zaj?te wi?c prosz? o pozwolenie rozbicia namiotu przy meczecie. Tym bardziej ostrzegali mnie przed z?em jakie tu istnieje czyli prostytutki, drobne pijaczki. Do pó?na w nocy pi?tkowe modlitwy a ja zasypiam w rytm modlitw do Allacha.
Rano zwijam obóz robi? zakupy i jazda,daleko nie zajecha?em zatrzymuj? mnie dwie m?ode dziewczyny -pytaj? o narodowo?? no Polak a o co chodzi, jedna z Pan wyci?ga ksi??eczk? i wertuje, po chwili podaje mi do r?ki. Jezus ci? kocha czytam w j?zyku ojczystym. Wiem, odpowiadam ale chc? si? ich pozby? a na nauki nie mam humoru ani ch?ci. Mówi?, ?eby zaczeka?y a? rozbije obóz kilka kilometrów dalej. Mam ziemniaki, cebule i tylko jeden kondon. Na reakcj? czeka? nie musia?em bo dziewczyny u?miechn??y si? i odesz?y, troch? mi si? pó?niej g?upio zrobi?o bo potraktowa?em dziewczyny z buta, no trudno nie zawsze mam dobry dzie?.
Rozbijam si? obok znajomych mojego Pana kierowcy, który zosta? przed prze??cz?, ju? im o mnie donie?li wi?c od razu baran na ruszt. Troch? mi si? s?abo zrobi?o bo jeszcze biedak dygota? jak zainstalowano na bazie butli gazowej palnik i tak na pó? ?ywca opalali, straszny widok ale oni maj? inna wra?liwo??. Mi?so na ruszt a flaki do garnka ??cznie z podrobami gotowa?y si? ca?? dob?. Ubawi?y mnie sztuczne kwiatki wbite w ziemie wygl?daj? z daleka jak prawdziwy klomb kwiatowy.
Akurat w tej jurcie podstaw? jedzenia by? chleb, inny ni? w naszych piekarniach p?aski okr?g?y, smaczny po upieczeniu ale gdy ostygnie robi si? gumowaty. W jurcie maj? zestawy do herbaty i sztu?ce co widzia?em bardzo rzadko. Mi?so d?ugo gotowa?o si? w du?ym garnku i gdy by?o mi?kkie nadziewano na ruszt i nad ma?ym ogniem z dwie godziny, polewaj?c co chwil? nie znan? mi przypraw? w p?ynie. Rosó? bo tak bym to nazwa? ka?dy dosta? w czarce do wypicia, przy pierwszej czarce odruch wymiotny, ale wstrzymuj? powietrze i daj? rad? z pe?nym u?miechem. Na darmow? zup? zaraz zlecia?y si? dzieciaki z pobliskich jurt, wypisz wymaluj jak na Holecku podczas ?winiobicia. Dla mnie osobi?cie to by?o wielkie ?wi?to, bo za trzymanie ?wini za sznurek przywi?zany do nogi dostawa?em dwa z?ote i kanka zupy po gotowanych krupniokach. Jak by? fajny ?winio morderca to i krupniok i ?ymlok si? trafi?, pó?niej z przyjació?mi na murku nad hasiokiym my konsumowali, a jedli my „gipko” by starsi nie wprosili si? na uczta. Tylko jeden raz ?winia mi „pit?a” i kasy nie by?o.
Teo Aszy tak nazywa si? p?askowy? le?y na wysoko?ci prawie 3 tys metrów. To ponad 100 km dolina otoczona z obu stron górami, te za? okraszone ?niegiem wygl?daj? fantastycznie. Pi?kne miejsce mówi? moi gospodarze, ale latem. zim? temperatury spadaj? do -60 stopni. Cz??? stad wyprowadzaj? na niziny, ale wi?kszo?? zostaje je?li zginie zim? 1/3 stada to jest ok. Wilki robi? swoje, teraz lato wi?c siedz? wysoko w górach, ale zima atakuj? ludzi i wszystko co nadaje si? do jedzenia. Kilka przypadków by?o, ?e po cz?owieku zosta?y tylko zakrwawione ubrania, jak dojedziesz do prze??czy Ala Bel to tam nie rozbijaj namiotu zjedz z prze??czy do ludzi.
Do samej prze??czy droga super nowy asfalt. Mijaj? mnie ci??arówki, ale one tak jak ja na jednym biegu i resztkami si? naciskam na peda?y, maj?c nadzieje ?e za kolejnym zakr?tem uka?e si? znak ?e to szczyt. Kilkakrotnie odpoczywam obok jurt. Mieszka?cy nie zwracaj? na mnie uwagi bo dzie? s?oneczny wi?c susz? na s?o?cu sery dopiero co wyprodukowane. Pocz?stowany takim serem od razu zrobi?em zapas.Sery ugniataj? w ma?e kulki by na chwile zanurzy? w solance i suszy? na s?o?cu na kamie?, fakt trzeba mie? zdrowe z?by by oderwa? kawa?ek, ale jak ju? jest w ustach to rozp?ywa si? jak kremówka z Wadowic. Pyszne i jak mówi? miejscowi i z dziesi?? lat wytrzymaj?. Ka?dy ma tu swoje zadanie wi?c ja tylko czarka kumysu i dalej pod gór?.
W ko?cu jest szczyt 3184 m npm. P?asko, dwa budynki i wspania?y widok w dó?. Na ?aweczce siedzi wydawa?o mi si? ?e to staruszek, jak si? pó?niej okaza?o to trzydziestolatek alkoholik na tej prze??czy ?ebrze o kieliszek lub pieni?dze. Opowiada mi histori? swego ?ycia czyli od ma?ego wódka i nic innego, zostawiam mu sto tenge i wstaj?c poczu?em ból w plecach, ale taki ?e nie potrafi? oddycha? ka?dy ?yk powietrza powoduje ?zy w oczach. Ale to krótka chwila i ból ust?pi?, ale zacz??em kas?a? i na r?ce pokaza?a si? czerwona spieniona krew. Nikogo prócz alkoholika wi?c zaczynam panikowa?, czy?by tak wygl?da koniec -Hajer nie panikuj Hajer bierz si? w gar??. Po godzinie kaszel ust?pi? nic mnie nie boli wi?c jazda w dó? dos?ownie na z?amanie karku, hamulce tylko gdy na liczniku przekraczam 60 km. Ogromna chmura przede mn? wi?c szukam schronienia.
Wskakuje w ostatniej chwili do wozu robotników co naprawiaj? drog?, oj dawno takiego szale?stwa nie prze?y?em. Buda trz?s?o jak na karuzeli w weso?ym miasteczku, na przemian deszcz grad w wielko?ci kurzych jaj, ?nieg i tak na zmian? z dwie godziny. Nie tylko ja mia?em stracha, ale i robotnicy bo buda ustawiona by?a nad rzeka i zacz??a osuwa? si? w dó?. Wyskakujemy w panice ja tylko za rowerek i k?ad? si? na asfalcie by wiatr mnie nie porwa?.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum